Przepisy umożliwią postawienie wyższej poprzeczki dla wykonawców spoza Unii, którzy zabiegają o zamówienie publiczne w Polsce? Takie zmiany do projektu ustawy o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych zgłosiło Ministerstwo Infrastruktury. Resort, który odpowiada za projekt, uwzględnił tę propozycję w przygotowywanej regulacji.
Chodzi o przepisy, które chroniłyby krajowy rynek zamówień publicznych przed zbyt łatwym dostępem do zamówień publicznych dla wykonawców spoza Unii. O takie zmiany od dawna zabiegali wykonawcy pracjący na polskim rynku.
Zwracali uwagę, że
jednakowe dla wszystkich zasady startowania w przetargach w istocie powodują nierówną konkurencję. Powodem tego są m.in. zupełnie inne standardy, które w swej działalności muszą spełniać wykonawcy unijni w stosunku do przedsiębiorców spoza europejskiego rynku. Wypełnianie np. norm europejskich w zakresie ochrony środowiska oznacza dla przedsiębiorców dodatkowe koszty, których firmy zarejestrowane poza UE nie ponoszą, w przetargach rozstrzyganych ceną, mogą więc składać wyżej punktowane oferty. Trudno też – jak wskazują przedstawiciele branży – zweryfikować potencjał wykonawcy, który do tej pory nie realizował żadnych zleceń w Polsce, jeśli wystarczy, że na potrzeby przetargu złoży oświadczenie.
Nastąpi przełom?
Dyskusja na ten temat trwa od lat. Najwyraźniej zbliża się przełom przyśpieszony wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W wydanym jesienią orzeczeniu Trybunał potwierdził, że firmy z krajów pozaunijnych, które nie mają z Unią stosownych porozumień, nie mają też zagwarantowanych równych zasad przy ubieganiu się o zamówienia.
Po licznych apelach branży, Polska chce zastosować to podejście w naszych przepisach. Posłużyć ma do tego projektowana ustawa o certyfikacji wykonawców zamówień publicznych. Do niedawna projekt miał pełnić jedynie funkcje deregulacyjne, upraszczające startowanie w przetargach. W listopadzie ten kierunek szykowanych przepisów podczas posiedzenia komisji sejmowej krytykowali przedstawiciele branży. Wskazywali m.in. że
po wyroku TSUE poprzestawanie na zmniejszeniu biurokracji bez przepisów chroniących rynek to zdecydowanie za mało.
Na początku stycznia poprawki zbieżne z tym, czego oczekuje rynek zgłosiło do ustawy o certyfikacji Ministerstwo Infrastruktury. Resort rozwoju i technologii, który odpowiada za tę regulację, uwzględnił w projekcie zagłoszone zmiany.
Zamawiający zdecyduje
Według zaproponowanych rozwiązań, dostęp do rynku zamówień publicznych na równych zasadach ma dotyczyć państw unijnych oraz tych, które na zasadzie wzajemności zawarły z unii stosowne porozumienia. Zamawiający miałby decydować natomiast czy w konkretnym przypadku o zamówienie mogą się ubiegać wykonawcy z państw trzecich. Jeśli zamawiający dopuści ich udział, będzie mógł w stosunku do nich określić warunki zamówienia mniej korzystne niż w odniesieniu do wykonawców z Unii i tych, które z UE się porozumiały. Ma to dotyczyć – zgodnie z uzasadnieniem – m.in. warunków zawartych w opisie przedmiotu zamówienia, wymagań związanych z jego realizacją, a także kryteriów oceny ofert, wymagań proceduralnych lub projektowanych postanowień umowy.
„Zamawiający będą dysponowali szerokim uprawnieniem w kontekście możliwości określenia mniej korzystnych warunków zamówienia w odniesieniu do państw trzecich, z którymi UE nie jest związana żadną umową międzynarodową gwarantującą na zasadzie wzajemności i równości dostęp do rynku zamówień publicznych” – czytamy w uzasadnieniu proponowanych zmian.
Analogiczne zasady mają dotyczyć umów o koncesje na roboty budowlane lub usługi.
Projekt ustawy o certyfikacji wykonawców jest obecnie na etapie Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Pierwsza jaskółka
Warto odnotować, że bez czekania na zmianę przepisów, na rynek trafił przetarg, w którym zamawiający nie bierze pod uwagę udziału podmiotów z tzw. krajów trzecich.
Mowa o rekordowym przetargu PKP PLK dotyczącym budowy odcinka trasy Rail Baltica Białystok – Ełk. Przetarg dotyczy modernizacji ponad 100-kilometrowej trasy został ogłoszony w pierwszych dniach stycznia tego roku.
W specyfikacji warunków zamówienia publiczny inwestor stwierdził, że nie dopuszcza do udziału w postępowaniu wykonawców i konsorcjów z udziałem firm, które mają siedzibę w państwach innych niż członkowskie Unii Europejskiej, państwo Europejskiego Obszaru Gospodarczego, państwo-strona Porozumienia w sprawie zamówień rządowych zawartego w ramach Światowej Organizacji Handlu lub państwo-strona umowy zawartej z Unią Europejską regulującej wzajemny dostęp do zamówień publicznych. Zamawiający nie dopuścił także możliwości powoływania się na doświadczenie takich podmiotów.
– Uznanie należy się PKP PLK, która nie czekając na kolejne zmiany w kolejnych projektach ustaw wykluczyła firmy spoza UE w gigantycznym przetargu na linię Białystok – Ełk – mówi Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR i szef Railway Business Forum. Dodaje, że już w 2023 roku raport TOR i RBF pokazywał różne możliwości ochrony rynku przed nierówną konkurencją, które stosowane są w innych państwach członkowskich. – Decydenci wrzucili go jednak do szuflady – zauważa.
– Wyrok TSUE jest prawdziwym orężem dla polskich zamawiających i mam nadzieję, że w ślad za kolejarzami pójdą inni. Rywalizujemy dzisiaj na rynku przetargowym właściwie tylko ceną, więc jesteśmy w gorszej sytuacji, bo firmy chińskie chociażby korzystają z subsydiów bądź nieoprocentowanych kredytów rządowych wspierających ekspansję – wskazuje przedstawiciel organizacji branżowej. Jego zdaniem mamy w Polsce „zbyt liberalne podejście i przesadną polską gościnność dla tak nierównej konkurencji”. –Niczego nie nauczyło nas Euro 2012. Dodatkowo po wybuchu wojny w Ukrainie wyraźne też były sygnały z KE i NATO, by omijać przy wyborze państwa, które są tym organizacjom wrogie, zwłaszcza gdy mówimy o przetargach dotyczących infrastruktury krytycznej – stwierdza Adrian Furgalski